Samorząd Szkolny

Wielkie Szkolne Dyktando – „Od Kanta do kantówki”

19 lutego w świetlicy internatu odbyło się Wielkie Szkolne Dyktando.

Motywem przewodnim Dyktanda była postać wielkiego filozofa Immanuela Kanta oraz meandry językowe związane z tym pojeciem. Tekst ułożony został przez p.Danutę Nowasielską, o oprawę graficzną zadbała p. Marta Paszkiewicz.

Do konkursu zgłosiło się 31 uczniów.

Najczęściej popełniane błędy pojawiały się w następujących  wyrazach: żądza, wszech czasów, Zespół Szkół.

Mistrzyniami ortografii zostały:

I miejsce – Oliwia Wegiera 2e (1 ort.; 15 int.)

II miejsce – Aleksandra Krajewska 5g5 (2 ort.; 5 int.)

III miejsce ex aequo – Julia Goska 5g5 (4 ort.; 7 int.)

– Monika Kaczmarczyk 2e (4 ort.; 12 int.)

– Wiktoria Dombrowska 4g (4 ort.; 13 int.)

Wyróżnienia:

– Anna Zacharska 4m (5 ort.; 1 int.)

– Łucja Stendera 1f (5 ort.; 5 int.)

– Natalia Ewertowska 5gm5 (5 ort.; 9 int.)

– Wiktoria Kempkowska 3e (5 ort.; 10 int.)

Dołączamy tekst dyktanda:

„Od Kanta do kantówki”

Jakie jest nasze pierwsze skojarzenie ze słowem Kant? Oczywiście, powinniśmy pomyśleć o Immanuelu Kancie, sławnym filozofie z Królewca, który spędził w tym wschodniopruskim mieście prawie całe swoje życie. Był profesorem filozofii, a jednoczesnie twórcą nowych systemów filozoficznych.

Cechowała go swoista pedanteria i obowiązkowość. Nigdy się nie ożenił, gdyż uważał, że należy oszczedzać siły witalne. „Porzućcie wszelką nadzieję, wy, którzy tu wchodzicie” – powtarzał za Dantem na temat  małżeństwa. Jako, że nauczał w domu i pobierał honoraria od swoich uczniów, wśród których byli zarówno studenci, jak i ludzie dojrzali, nie mógł pozwolić sobie na wolne. Był autorytetem, „chodzącą encyklopedią”. Można nie wierzyć w Boga – uważał, ale prawo moralne człowieka, moralny obowiązek sprawia, że nie ma już swobodnego wyboru, co należy czynić. W każdym z nas dochodzi do głosu imperatyw moralny bezwarunkowo obowiązujący we wszystkich sytuacjach. „Postępuj wedle takiej zasady, co do której mógłbyś jednoczesnie chcieć, aby stała się prawem powszechnym” – głosił. Człowiek to cel sam w sobie, a nie środek do celu. Kant był pacyfistą. Głosił konieczność zaprzestania wszelkich wojen. Twierdził, że zagrożeniem dla pokoju jest istnienie armii. Po jakimś czasie uzbrojenie jest przestarzałe i najtańszą formą jego pozbycia się jest krótkotrwała wojna. A na wojnie przecież giną ludzie. Przestrzegał państwa będące w stanie wojny, aby nigdy nie pozwalały sobie na działania, które uniemożliwią przyszły pokój. Za takie uznawał na przykład skrytobójstwo, pogwałcenie warunków kapitulacji.

Człowiek łatwo staje się niewolnikiem własnych żądz. Sterują nim dwie namiętności: chęć posiadania rzeczy materialnych i władzy. Nie idealizował zatem natury ludzkiej. Pełnię człowieczeństwa można osiągnąć, gdy dana jednostka zmierza do jakiś ideałów, a prawdziwa wartość człowieka objawia się nie w jego deklaracjach, a w czynach. Dobra wola to nasz charakter, ona sprawia, że stajemy się godni szczęścia.

Kant – samotnik z Królewca był jak gdyby „ojcem chrzestnym” idei ONZ, gdyż wierzył, że międzynarodowa organizacja mogłaby zatroszczyć się o trwały i powszechny pokój.

Kant – wielki filozof wszech czasów, ale… język jest wieloznaczny i to określenie odnosi się również do innych znaczeń i treści.

Marek „postawił się kantem” i odmówił założenia galowego stroju na uroczystą  akademię.

– Ileż to łez wylała moja przyjaciółka, kiedy bezlitosny i nieczuły Szymon „puścił ją kantem”.

Niejeden kant miał na sumieniu Czesław Śliwa – najsłynniejszy kanciarz PRL, który założył fikcyjny konsulat Austrii we wrocławskim hotelu „Monopol”. Dzięki fałszywym dokumentom i pieczątkom oraz umiejętności „kantowania” stał się celebrytą. Jego charyzma i dar przekonywania sprawiły, że kontaktowały się z nim ważne persony w kraju, pracowano na jego zlecenie, udzielano mu pożyczek.

– „Zaprasuj mi spodnie na kant” – mógłby powiedzieć do mamy maturzysta idący na studniówkę.

–  „Och!, osłońmy te ostre kanty, bo nasze półtoraroczne dziecko rozetnie sobie główkę, kiedy stawia swoje pierwsze kroki” – powie zatroskana mama.

Uczniowie Zespołu Szkół o profilu budowlanym  na pewno zetknęli się z pojęciem kantówka. Jest to drewniana belka o kwadratowym przekroju zwana również legarem lub krawędziakiem. Można ją wykorzystać na przykład do więźby dachowej czy jako materiału na meble, schody, w konstrukcjach ogrodowych. Odpowiednie łączenie kantówek jest kluczowe, aby zapewnić konstrukcji stabilność i trwałość.

Kiedyś w szkołach za złe zachowanie akceptowalną formą dyscyplinowania uczniów było bicie kantówką, czyli kanciastą linijką po rękach albo tyłku.

Znane jest opowiadanie Bolesława Prusa „Antek”, którego dziesięcioletni bohater po raz pierwszy przekracza progi szkoły. Aby się wyróżnić przed nauczycielem powtarza napisaną literę B „becząc jak roczne cielę”. Pedagog nie docenił jego starań i mówiąc: „dajcie go tu na rozgrzewkę”, wlepił kilka tęgich razów, zapewne kantówką. Po takich szkolnych doświadczeniach Antek ruszył w świat, bo ani pracy, ani nauki między swoimi znaleźć nie mógł, czego naszym absolwentom nie życzymy. Bo jak ruszyć w świat, to tylko w celach turystycznych lub zawodowej kariery z Kantem pod pachą!

 

Skip to content